Postanowiłam napisać o tym co się stało rok temu. Jest parę dni po świętach a opisywane zdarzenie miało miejsce prawie równo rok temu. Tuż przed świętami w 2019 roku. Szykowaliśmy przyjęcie wigilijne w szkole, dla dzieci…
Nic wielkiego, parę klasycznych potraw, ale wiadomo, że dzieciaki najbardziej zainteresowane były prezentami, nie barszczykiem czy pierogami. Byłam trochę zła na siebie, że dałam się wrobić w bycie Śnieżynką, pomocnicą Mikołaja. Ale, myślałam sobie, gorzej miał Mikołaj, czyli Krzysiek, tata jednego z dzieciaków.
Szykując się na imprezę, zorientowałam się, że trochę nie pomyślałam o stroju. O ile miałam spódnicę i kurtkę to zupełnie nie pomyślałam o kupnie rajstop czy innych dodatków. Na szczęście wpadłam na genialny plan. Założyłam czerwone pończochy, miałam taki seksowny zestaw i stwierdziłam, że przecież i tak nikt nie zauważy. Miałam więc czerwone stringi, czerwone pończochy na pasie i nie mogłam się powstrzymać, żeby nie założyć do kompletu czerwonego stanika. Na to poszła czerwona bluzka, „śnieżynkowa” spódnica i kurtka. No i kretyńska czapka.
Kiedy już rozdaliśmy wszystkie prezenty poszłam do takiego małego pokoiku się przebrać. Zdjęłam kurtkę i spódnicę i przysiadłam w tych moich pończochach na krześle. Traf chciał, że tuż obok stało lustro, takie duże, stare lustro. Zerkałam w nie i stwierdziłam, że całkiem nieźle wyglądam. Jednak treningi nie poszły na marne, ciało nabrało jędrności. Zaczęłam się wdzięczyć do swojego odbicia w lustrze. Oglądałam się i gładziłam się a to po brzuchu, a to po udach. W pewnej chwili stwierdziłam, że rzucę okiem na swoje piersi. Szybko rozpięłam biustonosz i zaczęłam się bawić swoimi cyckami. Trochę je gniotłam, trochę podnosiłam, trochę pieściłam brodawki. Podnieciłam się, nie powiem. Siadłam na stole, przodem do lustra, rozchyliłam nogi i zaczęłam się masturbować. Niezły widok.
Nagle usłyszałam trzask otwieranych drzwi. Zza lustra wyszedł Krzysiek (czyli Mikołaj), w mikołajowej kurtce, z mikołajową brodą, ale… bez spodni, w samych bokserkach. Nie wiedziałam skąd się on tam wziął, w ogóle nie miałam pojęcia, że tam są jakieś drzwi! W każdym razie pojawił się obok lustra i stanął jak wryty. Nie dziwiłam mu się, w końcu chyba nie spodziewał się Śnieżynki, która wpycha sobie palce w cipkę i jest już dobrze rozgrzana.
W pierwszej chwili oczywiście myślałam, że spalę się ze wstydu, nie wiedziałam co robić, ale już sekundę później zauważyłam, jak Krzyśkowe bokserki się gwałtownie wybrzuszają.
Podnieciło mnie to jeszcze bardziej, ale oczywiście nie o tym myślałam w tej chwili. Zerwałam się z tego stołu próbując się zasłonić śnieżynkową kurteczką. Przykryłam jakoś piersi, ale już moja cipka była ledwo co zasłonięta. Stałam więc tak w tych czerwonych pończochach przed Krzyśkiem tłumacząc się i przepraszając bełkotliwie. Po chwili się trochę wkurzyłam, ja tu stoję prawie naga i coś gadam od rzeczy, a ten stoj z wybrzuszonymi bokserkami i ani me, ani be. Dałam kroczek do przodu.
– Powiesz coś? – spytałam.
– No tak, przepraszam cię, tak wyszło… szukałem… bo wiesz…
– Nie wiem co chcesz mi powiedzieć, ale jeśli to, że nie podobało ci się to co zobaczyłeś, to nie uwierzę, bo on zdecydowanie okazuje co innego – odzyskałam trochę rezon wskazując na bokserki Krzyśka. I znów dałam krok w jego stronę. Nie wiem co we mnie wstąpiło, ale wiedziałam już, że nie odpuszczę. Stałam już tak blisko, że sterczący kutas Krzyśka prawie mnie dotykał.
– Skoro już tak niezręcznie wyszło, że widziałeś moją cipkę to co powiesz na to, żebym i ja coś dziś zobaczyła? – sięgnęłam ręką i wyjęłam Krzyśkową pałę z bokserek. Objęłam ją palcami i powoli zaczęłam robić mu dobrze dłonią.
– To co? Mogę spojrzeć w dół? Bo na razie tylko go czuję w dłoni, a jeszcze nie widziałam.
Ledwo to powiedziałam, a Krzysiek złapał mnie jedną dłonią za kark i wpił się w moje usta. Och, jak on całował! Ciągle trzymałam w dłoni jego pałę, ale nie miałam jak ruszać ręką. Ściskałam więc rytmitcznie pozwalając jednocześnie, żeby mnie całował. Po paru minutach pchnął mnie do tyłu tak, że oparłam się o stół. Podsadził mnie i ułożył tak, że leżałam na stole z rozchylonymi nogami, a on pochylił się i zaczął lizać moją cipkę. Miał talent do tego. Drażnił mnie językiem, wkładał go do środka, w końcu wepchnął trzy palce w cipkę rozpychając ją mocno i skupił się na lizaniu łechtaczki. Nie trwało to długo, jęknęłam głośniej, przeszedł mnie dreszcz, dyszałam mocno. Poczułam jak wstaje, ale zanim zareagowałam już wbił się w moją mokrą cipkę. Zaczął od razu ostrzej, żadnych delikatnych ruchów, tylko wszedł cały mocno i głęboko. Pochylił głowę i zaczął jednocześnie całować moje piersi. Ściskał je mocno, wkładał sobie brodawki do ust i je ssał. Po chwili wyszedł ze mnie, pociągnął mnie do siebie, musiałam wstać ze stołu, ale od razu mnie odwrócił, oparł o stół i wszedł od tyłu.
– Mocno. Chcę mocno – wydyszałam.
Posłuchał. Złapał mnie za włosy, odciągnął głowę do tyłu i posuwał tak, że jego biodra aż klaskały uderzając we mnie. W pewnej chwili uciekłam biodrami, jego kutas wysunął się ze mnie.
– Spokojnie. Chcę ci possać.
Klęknęłam przed nim, jego spory penis błyszczał cały od soków z mojej cipki. Próbowałam wziąć go całego do ust, ale nie dawałam rady. Położył rękę na mojej głowie i zaczął go wpychać w moje usta. Powoli, z każdym ruchem odrobinę dalej. Po chwili już posuwał mnie w usta. Cofnęłam dłonie, chciałam, żeby potraktował moje usta jak szparkę, żeby mu nic nie przeszkadzało. Wiedziałam, że nie potrwa to długo, ale i tak mnie zaskoczył. Dobre 5 minut traktował moje usta jak cipkę, już byłam zmęczona, podduszona i bolały mnie szczęki kiedy poczułam jak kutas w moich ustach nabrzmiewa i strzela olbrzymią dawką spermy w moje usta. Zdziwiłam się, ale też dostałam orgazmu, lekkiego, ale jedak. Nie wszystko udało mi się połknąć, całkiem sporo spermy wyciekło mi kącikami ust i spłynęło na piersi. Ostatnie parę strzałów Krzysiek skierował na piersi i twarz. Spermę z piersi zebrałam palcami i oblizałam je, ostatnie krople z jego fiuta też zlizałam. Ssałam mu delikatnie żołądź, czując jak resztki nasienia wypływają jeszcze na mój język.
Po wszystkim ubraliśmy się w sumie bez słowa i poszliśmy na imprezę, do dzieci. Wychodząc z pokoju nie mogłam przestać się uśmiechać na myśl, że było, nie było, przeleciał mnie Mikołaj!
Zaraz za drzwiami spotkałam męża, wystraszyłam się, nie spodziewałam się, że tu będzie. Krzysiek poszedł dalej, a mąż stanął spojrzał na mnie i wyszeptał: „Masz spermę na twarzy, ale nie przejmuj się, wszystko ok, tylko szkoda, że nie pozwoliłaś mi popatrzeć. Za karę szykuj się na ostrzejszy anal.”.
Zdębiałam. Nie przepadam za seksem analnym, ale…